13 stycznia 2013

bazylika uczuć sarcum emocji

To takie rozkoszne uczucie, ten moment. 
Ta chwila, gdy cały świat jest w kilku metrach kwadratowych. Gdy padające światło na deski jest jedynym słońcem na świecie. Gdy kurz nazbierany przez wszystkie kurtyny zaczyna żyć własnym życiem. Gdy tak głośno gra melodia ciszy pustej sceny. 



Zastanawiam się, czy kiedyś mi to przejdzie. Czy zawsze ten moment tak jak teraz będzie przepełniał mnie i definiował? 




Teatr jest moją świątynią. Sacrum. Nie ma tam miejsca dla szarości. Wszystko jest święte, każda barwa, każde światło, każdy gest. 

To wszystko mnie wypełnia. To moje katharsis i mimesis. Mój początek i koniec. Tam chcę trwać na wieki, tam nie dosięgnie mnie nic, co złe. To mój raj, mój Eden.



Chodź ze mną. Rozkoszuj się tym powietrzem, tą nieskalaną wielkością chwili. Każdą sekundą ruchu, każdą sekundą milczenia i każdym uczuciem, które wszystkim tam rządzi. Chodź, zapomnij o wszystkim. Tam będzie nam dobrze, tam przeżyjemy tysiące historii, które w końcu staną się naszymi własnymi. Staniemy się legendą, którą sami opowiemy. Będziemy księżycem, niebem, będziemy drzewem wśród wichury. Będziemy pustynią, strumieniem, krańcem świata. Będziemy tym, czego nigdy nie było. 
To sacrum uczuć, to bazylika emocji.





1 komentarz:

  1. Dokładnie to samo czuję, stojąc na tych kochanych, starych deskach <3

    OdpowiedzUsuń