a co jeśli
kiedyś odejdę
umilknę
jak cichy wiatru powiew
zniknę
jeśli nad ranem
tylko mgła rozkołysze
wchodem słońca
ponurą ulicę i
wierzbę ciężko pochyloną
a co jeśli
skrzypiące okno nie zagłuszy
żadnych rytuałów
porannych zachwytów
nad szarym morzem
a jeśli wszystkie słowa
niedoręczone do rąk własnych
zamienią się w kruche popioły
i wersety nikogo nie zadręczą
nieskończonością
jeśli pożegna mnie tylko
obojętne spojrzenie zaspanego kota
jeśli nie zauważą mnie
oczy staruszka obok kominka
wraz z płomieniami opowiadającego
przeminione legendy
a kiedyś o poranku
zostawię wyblakłe suknie snów
i przez okno lekko odlecę
tam gdzie myśl
poczyna me słowa
zostanie po mnie
mała jasna skrzyneczka
pełna ciemnych nocy i westchnień
i słowa wyryte na włosach
odegnanych od
zmartwychwstania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz